Postanowiłam, że nie będę płakać w poduszkę tylko szczerze porozmawiam z piłkarzem. Z takim postanowieniem wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 8:00, więc miałam 1,5 godziny, żeby złapać Cristiana przed treningiem. Wyszykowałam się i zeszłam na śniadanie. Pewnym krokiem weszłam do kuchni, ale kiedy zobaczyłam z kim Dominika pije kawę zaniemówiłam.
- Co on tutaj robi? - zapytałam z pogardą w głosie.

- Nie mogłaś się z nim umówić poza granicami tej posiadłości?
- Czemu mówisz tak jakby mnie tutaj nie było? - Cristian wstał od stołu i podszedł do mnie.
- Zostawię was samych. - Dominika opuściła kuchnię.
- Dlaczego mówiłeś mi te wszystkie rzeczy? Dlaczego mówiłeś, że mnie kochasz, że nie chcesz być już z Loreną? Satysfakcję sprawiało ci to, że tak łatwo uwierzyłam w twoje słowa. Boże! Jaką ja była idio....
- Wszystko co mówiłem było prawdą!
- To skąd ten sms?!
- Lorena go napisała, usłyszała jak dzwoniłem do ciebie, jak umawialiśmy się na dzisiaj. Jest zazdrosna i zła, bo powiedziałem jej, że to koniec.
- W takim razie, czemu do razu nie przyjechałeś i nie wytłumaczyłeś?
- Wczoraj w nocy, zadzwoniła do mnie Dominika i zapytała czy zawartość sms'a jest prawdą. Kompletnie nie wiedziałem o czym mówi, wtedy się zorientowałem, że to Lorena. Nigdy w życiu nie wysłałbym ci takiego sms'a. Wybacz mi, proszę. Jeszcze dzisiaj wyprowadzę się z tamtego domu, obiecuję.
- Byłam taka głupia, że w to uwierzyłam, ale to dla tego, że tak bardzo cię kocham. Nigdy, nikogo tak nie kochałam.
Cristian nic nie powiedział, tylko złożył na moim ustach czuły pocałunek.
- No bravo, bravo. Jak dobrze, że wszystko sobie wyjaśniliście! - Do kuchni ponownie wpadła Dominika. - Mogę nareszcie dokończyć moje śniadanie!
Cristian pojechał razem z Marc'iem na trening, a ja dołączyłam do Dominiki. Czułam, że dzisiejszy dzień będzie radosny i żadna Lorena mi nie przeszkodzi w byciu szczęśliwą.
***
Po treningu pojechałam razem z Cristianem do jego domu, aby pomóc mu się spakować. Całą drogę trzymał mnie za rękę i powtarzał jak bardzo mnie kocha. Im bliżej celu byliśmy tym bardziej się stresowałam spotkaniem z Loreną. W duchu modliłam się, o to aby jej tam nie było, jednak nie zostałam wysłuchana. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu usłyszeliśmy:
- Cristian to ty? Wiedziałam, że zmienisz zdanie!
- Tak to ja i nie, nie zmieniłem zdania.
- Jak to? - ujrzeliśmy jej sylwetkę na szczycie schodów. - Co ona tu robi?!
- Nie zwracaj na nią uwagi - Szepną mi do ucha. - Przyjechałem się spakować. - Powiedział już głośno, do Loreny
Cristian poszedł na piętro domu, a Lorena za nim. Postanowiłam, że zostanę na dole i pozwolę im spokojnie porozmawiać. Lorena jednak wykrzykiwała na cały dom.
- Cristian proszę nie rób tego, ja ciebie kocham! Ja się zmienię, nie będę taka! Zobaczysz, jeszcze będziemy szczęśliwi!
- Czy ja mówię po chińsku? Nie kocham cię już! To koniec. - Cristian zszedł na dół. - Możemy iść.
- Jeśli przekroczysz próg tego domu podetnę sobie żyły!
- Nie wygłupiaj się!
Obawiałam się, że ona nie żartuje, w ręku trzymała nożyczki.
- Jestem jak najbardziej poważna. Jeden krok i się zabiję.
- Nie wierzę ci. - Cristian był świecie przekonany, że Lorena żartuje. Ja z chwili na chwilę czułam, że to jednak prawda. - Posłuchaj uważnie co mam do powiedzenia. Koniec z nami!
W chwili kiedy Cristian wypowiedział te słowa Lorena zadała sobie głęboką ranę w nadgarstek, a po kilku sekundach osunęła się i spadła ze schodów.
***
Bardzo późnym wieczorem wróciliśmy do domu. Miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie Lorena leży w szpitalu. Straciła dużo krwi, a upadek spowodował lekki uraz kręgosłupa. Miała dużo szczęścia, bo ten wypadek mógł skończyć się paraliżem, a nawet śmiercią. Kiedy tylko pojawiłam się w domu Dominika wypytała mnie o wszystko. Stwierdziła, że bez potrzeby obwiniam siebie o to co stało się tej dziewczynie.
Postanowiłam, że pójdę wziąć ciepłą kąpiel, która na pewno dobrze mi zrobi. Cały czas przetwarzałam w myślach to co wydarzyło się u Loreny. Czy ona była tak zaślepiona miłością do Cristiana, że posunęła się do tak strasznego czynu? Po kąpieli poszłam od razu do łóżka. Byłam prze szczęśliwa, że całą noc będę mogła przytulać się do nagiego torsu Cristiana. Kiedy tylko ułożyłam się wygodnie w jego ramionach zapytałam co sądzi o moich wątpliwościach.
- Jak myślisz co głównie kierowało nią kiedy podcięła sobie te żyły?
- Nie wiem kotku, ona jest nienormalna.
- Ona ciebie naprawdę mocno cię kocha. Inaczej by tego nie robiła.
- Powinna się leczyć.
- Zastanawia mnie jedno, jak można chcieć odebrać sobie samemu życie. Ja bym nie potrafiła. Życie posiada zbyt dużo pięknych momentów.
- Też tak uważam. Teraz śpij kochanie, bo na pewno jesteś bardzo zmęczona.
Cristian miał rację, byłam tak zmęczona, że kiedy tylko przymknęłam oczy, od razu zasnęłam.
_______________________________________________________
Po pierwsze, chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność.
Po drugie, chciałabym przeprosić, że rozdział ten jest taki krótki.
Po trzecie, obiecuję, że następny pojawi się szybciej i będzie dłuższy.
Po czwarte, mam nadzieję, że się wam rozdział podobał i zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam :*
mhmmm a co to za palec na końcu ? <3333333333
OdpowiedzUsuńnagi tors Tello mhmmm ale Marca i tak lepszy XDXD
wow,ale fajnie :3 długo czekałam na nowy rozdział :3 i wyszedł świetnie :)
OdpowiedzUsuńlove it
OdpowiedzUsuńA ja po pierwsze dziekuje ci za poklikanie mi w linki. Naprawde jestem ci wdzieczna :)
OdpowiedzUsuńA po 2 odpisze na komentarze i pozniej wpadne do ciebie po raz kolejny zeby poczytać bloga :)
Buziaki ;*
---->Obiektyw mym okiem<----