W hali przylotów i odlotów czekała na mnie Dominika, moja najlepsza przyjaciółka. Jako, że byłam jedynaczką taktowałam ją jak siostrę. Dominika była ode mnie starsza o dwa lata. Kiedy miała tyle lat co ja teraz, miesiąc przed maturą przyjechała tutaj, do Barcelony. Później z wielką niechęcią wracała, aby napisać egzaminy, a to dlatego, że w Hiszpanii znalazła miłość swojego życia. Dla tego chłopaka zmieniła wszystkie swoje plany na przyszłość. Wiele razy opowiadała mi o nim. Był piłkarzem FC Barcelony. Dzięki niemu Dominika pokochała piłkę nożną, przez co ja nie raz musiałam słuchać o footballu. Nie przepadałam nigdy za tym sportem, ale też go nie nienawidziłam.
- Kochanie! - wykrzyknęła moja przyjaciółka i uściskała mnie. - Tak bardzo się za tobą stęskniłam, dwa lata się nie widziałyśmy!
- Jakby to była moja wina, to ty ciągle nie miałaś czasu. Czemu nie przyjechałaś do Polski chociaż na święta?
- Święta spędza się z rodziną, a mnie moja olała, przecież wiesz, że moją matkę interesuje tylko jej nowy kochanek, który mógłby być moim młodszym bratem.
- Teraz to ja się obrażam, zaraz idę kupić bilet powrotny. Ja to niby nie rodzina? Przecież wiesz, że moi rodzice traktują cię jak własne dziecko.
- No wiem, ale z drugiej strony nie chciałam zostawić Marc'a.
- Ah tak, zapomniałam! Kiedy go poznam?
- Do drugiej jest na treningu, więc zanim dojedziemy do domu, zanim się oporządzisz po podróży Marc będzie w domu.
- Już się nie mogę doczekać kiedy kopnie mnie ten zaszczyt poznania mojego przyszłego szwagra i jednego z zawodników wielkiej Barcelony! - wykrzyknęłam z udanym zachwytem, lecz za ton mojej wypowiedzi dostałam niezłego kuksańca w bok.
- Dzisiaj poznasz nie tylko Marc'a, ale również resztę drużyny!
- Ale jak to? - spytałam przerażona
- Nie rób takiej miny, będzie super. Zobaczysz oni są fajni. Shakira i Gerard organizują imprezę. Powiedziałam im, że dziś przyjeżdżasz i stwierdzili, że z chęcią cię poznają. Nie możesz nie pójść, przyjechałaś tutaj się zabawić i zrelaksować przed maturą, dlatego nawet się nie wykręcaj.
- Masz rację. Czas poznać kogoś nowego.
- I to mi się podoba! - Dominika uśmiechnęła się do mnie. Po chwili milczenia samochód się zatrzymał i usłyszałam:
- Jesteśmy na miejscu.
Moim oczom ukazał się duży dom, którego ściany składały się z okien. To był rzadko spotykany widok. Wyrwało mi się ciche "wow".
- Podoba ci się? - zapytała Dominika
- Tak! Nie mówiłaś, że mieszkach w tak pięknym miejscu.
- Nie ma się czym chwalić, bo nie ważne gdzie, ważne z kim. - uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysły.
- Święta prawda. - zgodziłam się z przyjaciółką.
Weszłyśmy do środka, był tam równie pięknie co na zewnątrz.
- Chodź, zaprowadzę cię do twojej sypialni, a później pójdziemy do kuchni coś zjeść.
Sypialnia do, której zaprowadziła mnie Dominika była śliczna. Pokój był bardzo przestronny i jasny.
- Myślę, że tutaj będzie ci wygodnie. - stwierdziła moja przyjaciółka.
- Z pewnością.
- Bardzo się cieszę, że ci się podoba, zostawiam cię i idę do kuchni, jak się ogarniesz to zejdź do mnie...a raczej do nas, bo właśnie usłyszałam Marc'a i jego przyjaciół.
Dominika zeszła na dół, a ja zostałam sama. Barcelona bardzo mi się podobała, życie tutaj wyglądało zupełnie inaczej. Ludzie, którzy mijają cię na ulicy, bądź gdy jedziesz samochodem, serdecznie się do ciebie uśmiechają, nie to co w Warszawie. Tam ludzie pomyśleliby, że jesteś nienormalna, no bo kto normalny idzie ulicą i się uśmiecha. Nie wyobrażałam sobie, że za tydzień będę musiała wracać do szarej rzeczywistości, do książek, zeszytów, ale nie - nie miałam teraz o tym myśleć. To jest tydzień tylko dla mnie. Ogarnęłam się i zeszłam na dół, było tam bardzo głośno. Na kanapie przed telewizorem siedziała grupka piłkarzy, gdy tylko mnie zobaczyli momentalnie umilkli. Poczułam, że się czerwienię.
- Co was tak zatkało? Przywitajcie się, dżentelmeni. - Skarciła ich Dominika
- Racja, przepraszam za siebie i kolegów. - Podszedł do mnie wysoki brunet, wyciągnęłam rękę w jego kierunku. - Jestem Marc, ty na pewno jesteś Oliwia. Domi mi o tobie wiele opowiadała.
Reszta chłopaków podniosła się z kanapy. Marc przedstawił mi każdego ze swoich przyjaciół : Gerarda, Jordiego, Cristiana i Cesca.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęłam się.
- Nam również. - odezwał się Pique - Mam nadzieję, że Dominika już wspomniała o dzisiejszej imprezie, która tak, jakby urządzona jest z okazji twojego przyjazdu tutaj.
- Tak wspomniała, bardzo dziękuję. - ponownie się uśmiechnęłam
- Chodźcie, obiad! - zawołała z kuchni Dominika.
Wszyscy chłopcy szybko pobiegli do kuchni. Zdążyłam już zauważyć, że każdy z nich energii miał za dwóch, a przy posiłku buzie im się nie zamykały.
- Dominika, czy mówiłem już tobie, że powinnaś dostać medal za twoje obiady? Gotujesz lepiej od mojej żony, ale nie mów jej tego, dobrze? - uśmiechnął się Gerard do mojej przyjaciółki.
- Mówiłeś mi wiele razy i za każdym razem jest mi bardzo miło, bo wiesz nikt inny mi tego nie mówi i oczywiście Shakirze ani słowa. - uśmiechnęła sie serdecznie Dominika.
- Czy to była jakaś aluzja do mnie, że niby ja nie chwalę twojej kuchni? - spytał zdziwiony Marc.
- Nie, nie chwalisz. - Dominika zrobiła nadąsaną minę.
- To jest oczywiste. Nikt nie gotuje lepiej od ciebie! - po tych słowach Barta dał Dominice ogromnego buziaka. Przyglądałam im się z boku i stwierdziłam, że idealnie do siebie pasują.
Po obiedzie chłopcy poszli grać w Fifę, a my zostałyśmy w kuchni, żeby pogadać i posprzątać.
- Ile oni mają energii. - stwierdziłam
- Czasami, aż za dużo.
- Gerard'a, Jordiego, Cesc'a i Marc'a kojarzę, ale Cristiana nie, dlaczego?
- Do niedawna grał w Barcelonie B, teraz powoli wchodzi do głównej drużyny. I co, jak ci się Marc podoba?
- Przystojny, nie powiem. Strasznie słodki i widać, że zakochany w tobie na zabój.
- Wiem! - stwierdziła z dumą Dominika. - A reszta? Co sądzisz o pozostałych?
- Mili ludzie. Widać, że wszyscy tworzycie tutaj taką wielką rodzinę.
- Można tak powiedzieć. Dzisiaj poznasz resztę paczki.
- Już się nie mogę doczekać!
Posprzątałyśmy kuchnię i poszłyśmy do garderoby Dominiki, żeby wybrać kreację na wieczór.
***
- Denerwuję się trochę. - powiedziałam do Dominiki i Marc'a kiedy siedzieliśmy w samochodzie przed domem Shakiry i Gerarda.
- Przerosła cię wizja tego, że impreza jest zorganizowana na twoją cześć? Jeśli tak, to nie ma obaw. Kiedy dowiedzieliśmy się, że przyjeżdża do nas młodsza siostra Dominiki, stwierdziliśmy, że trzeba ją godnie przyjąć i wprowadzić do grona naszej paczki. Także głowa do góry i wychodzimy z wozu. - przekonywał mnie Marc.
- Jeszcze cycki do przodu! - Wtrąciła się Dominika.
Po słowach Marc'a zrobiłam się bardziej pewna siebie. Jak mantrę powtarzałam sobie, że przyjechałam tutaj się zabawić i nic mi w tym nie przeszkodzi. Zadzwoniliśmy do drzwi, otworzyła nam Shakira z Milankiem na ręku.
- Ah witajcie! - zawołała od progu, co zwróciła uwagę innych zebranych. Oddała Milana Gerardowi, który właśnie podszedł i uściskała mnie. - Bardzo się cieszę, że przyjechałaś, Domi wiele o tobie opowiadała, ale nie wspomniała, że jesteś taką ślicznotką, pewnie ci zazdrości. - przy tym słodko uśmiechnęła się do mojej przyjaciółki.
- Chodź, przedstawię cię reszcie.
Shakira podchodziła ze mną do każdego. Miałam do zapamiętania dużo nowych twarzy. W dłuższą rozmowę wdałam się z Antonellą, partnerką Messiego.
- Jak ci się tu podoba? Pierwsze wrażenia?
- Jest świetnie. Nie sądziłam, że to miejsce aż tak mi się spodoba, a ludzie są przemili, wszyscy z którymi się tutaj spotkałam są serdeczni.
- Większość tak, ale na niektórych uważaj, bo ich zachowanie to tylko pozory. Mówię tutaj o Danielli i Lorenie. Potrafią uprzykrzyć życie. Są strasznymi plotkarami.
- Poczekaj, która to Daniella, a która Lorena?
- Daniella stoi tam przy barku i robi sobie drinka, a Loreny chyba jeszcze nie poznałaś, bo jej tutaj nie ma. Zaznaczam, że Lorena jest gorsza. Daniellę jeszcze da się znieść. Chodź, napijmy się czegoś.
- Zdziwiło mnie to co powiedziałaś. Wydawała mi się sympatyczna kiedy z nią rozmawiałam, aż trudno uwierzyć. Rozmawiajmy lepiej o tych milszych sprawach. Powiedz mi jak synek?
- Chcesz to możesz zobaczyć. Śpi u góry w pokoiku Milana. Zasnął nam po drodze.
- Chętnie go poznam.
Weszłyśmy do kolorowego pokoju.
- Cały czas śpi, mój śpiący królewicz. - Antonella pocałowała małego w czoło.
- Jest śliczny! Jakie minki robi! - byłam zachwycona tym maleństwem. Thiago obudził się po chwili, więc Antonella pozwoliła mi wziąć go na ręcę. Był mały i miękki.
- Do twarzy ci z dzieckiem i jemu też się podoba nowa ciocia. - chłopiec uśmiechnął się pokazując trzy ząbki.
Nagle do pokoju wszedł Cristian.
- Cześć, przyszedłem położyć Milana, wcisnęli mi dziecko, więc teraz muszę się nim zająć. - uśmiechnął się do nas
-Ah Tello, ty się zawsze w coś wpakujesz prawda? - zaśmiała się Antonella.
- Bym zapomniał, Leo cię szukał.
Antonella zostawiła nas samych.
- Nie mieliśmy dzisiaj okazji, żeby normalnie porozmawiać. - zaczął rozmowę Cristian.
- No nie, nie mieliśmy.
- Przypomnij mi czemu tu jesteś? Uciekł mi ten fakt.
- Za trzy tygodnie zdaję maturę, więc przyjechałam na tydzień zregenerować umysł.
- Maturę powiadasz. Pamiętam jak ja zdawałem. Nie chciałem tego, bo jest mi to teraz niepotrzebne, ale rodzice się nie zgodzili, żebym jej nie zdawał. Powiedzieli, że jak nie zdam to mogę pożegnać się z piłką, a tego nie chciałem.
- Ja mam podobną sytuację. Rodzice stwierdzili, że ten wyjazd może źle wpłynąć na moje wyniki egzaminacyjne. Powiedzieli, że jak nie zdam na zadowalającym ich poziomie to mogę nie wracać do domu. Nie rozumieją, że zakuwałam cały rok i kilka dni odpoczynku dobrze mi zrobi.
- Rodzice! Jestem pewien, że utrzesz im nosa, kiedy pokarzesz im wyniki matury.
- Tak myślisz?
- Ja nie myślę, ja to wiem. Czuję to w głębi serce. - Cristian uśmiechnął się do mnie. Chłopak miał taki szczery uśmiech. Taki prawdziwy. - A co po maturze?
- Przyjadę tutaj na najdłuższe wakacje życia, a co do dalszej nauki to nie wiem. Zobaczę najpierw wyniki. Zawsze marzyłam, żeby iść na medycynę.
- Poważnie? Idź tutaj na studia, a później zatrudnij się u nas w sztabie medycznym.
- Zanim jak byłabym w sztabie, to ty byś już karierę kończył.
- No to co? Nie rezygnuj na starcie. Wyznacz cel i dąż do niego.
- Wiesz, może i masz rację. Mądre słowa.
- Polecam się na przyszłość. - chłopak znowu obdarzył mnie ślicznym uśmiechem.
- Chodźmy na dół, bo zaraz ktoś sobie coś pomyśli - stwierdziłam.
- To niech sobie myślą i niech się cieszą, że to nic nie kosztuje.
Zeszliśmy do salonu. Impreza się rozkręciła. Dominika i Marc, Shakira i Gerard, Cesc i Daniella szaleli na parkiecie. Pozostali rozmawiali w grupkach, inni pili piwo i drinki.
- Napijemy się? - zaproponował Tello.
- Chętnie.
Siedzieliśmy przy małym barku, gdy nagle podeszła do nad pewna dziewczyna.
- Cris, co ty robisz?
- Nie widzisz? Rozmawiam i piję drinka.
- A co powinieneś robić? - spytała dziewczyna, a Cristian nie odpowiedział. - Powinieneś zajmować się mną, a nie nią.
- Przesadzasz. Prowadzę zwyczajną, kulturalną rozmowę i jestem miły, może też spróbujesz?
- Nieważne. Chodźmy potańczyć. - dziewczyna pociągnęła Cristiana na parkiet.
- Przepraszam. - szepną Tello na odchodnym.
- To była właśnie Lorena Lopez, kochanie. - nagle przy mnie stanęła Antonella.
- Ale sucz, biedny Cristian. Jak ona go traktuje?
- Wszyscy twierdzą, że już dawno powinien się z nią rozstać, ale on ją podobno kocha. Szczerze, nie wiem za co. Jak tam chłopcy? Śpią?
- Tak, śpią jak zabici.
Po chwili podeszli do nas Dominika i Marc.
- Można prosić panią do tańca? - Marc uśmiechnął się do mnie i wyciągnął swoją rękę w moją stronę.
- Z chęcią z panem zatańczę. - odpowiedziałam.
- I co podoba ci się? Trzeba było się tak denerwować?
- Jest super, przestałam się denerwować, kiedy przekroczyłam próg tego domu. Bardzo mi się tu podoba.
- Widziałem jak rozmawiałaś z Crisem. Fajnie razem wyglądacie. Osobiście uważam, że byłabyś dla niego o wiele lepsza, niż Lorena. Każdy tak uważa, ale on nikogo nie słucha.
- Miałam już ta przyjemność poznania panienki Lopez. To doświadczenie do najmilszych nie należało.
- Wyobrażam sobie, ale cóż. Na szczęście większość naszej paczki jest normalna, o ile do nas pasuje określenie "normalni". - Marc uśmiechnął się. Piosenka się skończyła, ale została zmieniona na nieco wolniejszy kawałek.
- Może jeszcze jeden taniec? - zaproponował
- Z przyjemnością. - Tańczyliśmy dalej. W pewnym momencie usłyszałam:
- Stary, odbijany. - Mym oczom ukazał się Cristian.
- Bardzo proszę. - Marc oddał mnie przyjacielowi.
- Chciałem bardzo cię przeprosić za Lorenę. Ona jest troszeczkę przewrażliwiona. Rozmawiałem z nią, powiedziałem, ze powinna cię przerosić.
- Przestań, nic się nie stało. Gdzie ona teraz jest?
- Obraziła się i pojechała do domu, to nawet dobrze, mogę przynajmniej normalnie się bawić.
Do końca piosenki tańczyliśmy w milczeniu. Chłopak bardzo fajnie tańczył. Kiedy piosenka się skończyła poszliśmy napić się drinka, a później wróciliśmy na parkiet. Teraz tańczyło więcej par.
Kiedy tańczyliśmy, Marc, który stał z Naymarem przy barku uśmiechnął się do mnie i pokazał kciuk w górę. Chyba sobie za dużo wyobrażał. Resztę imprezy przetańczyłam z Tello, a do domu trafiłam około 4 nad ranem. Byłam tak zmęczona, że kiedy tylko przyłożyłam głowę do poduszki, zasnęłam.
__________________________________________________
Mam nadzieję, że historia Oliwi choć trochę was zaciekawiła. Proszę, zostawicie po sobie ślad waszej obecności.
Serdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga : http://truelovebvb.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko. xoxo :*
.
No Cuuuuuuuuuudoooo! Jezu jaram się na maxa <3
OdpowiedzUsuńI to jak bardzo zaciekawiła :) świetne /Paulina
OdpowiedzUsuńALE JA TU JESTEM CUDOWNA AHAHAHHA <3
OdpowiedzUsuńCudeńko ♥
OdpowiedzUsuńPewnie,że nas zaciekawiła! :D
Dodawaj szybciutko kolejny rozdział! ♥
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy wpis:
http://nikt-nie-jest-ideaalny.blogspot.com/
Świetny blog, fajnie się czyta . Rozdział strasznie ciekawy .. a ta Lorena .. ughhh .. -.- z niecierpliwością czekam na nn . ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania i komentowania : zaczac-swoje-zycie-od-nowa.blogspot.com
Z góry dziękuje . ;*
Domi gospodyni hahaha dobre xd fajnie sie zaczyna mmmm <3 informuj mnie
OdpowiedzUsuńPs tez nienawidze Loreny suka jebana xd czekam na nexta :3