- O witam śpiocha. - przywitała się ze mną.
- Śpiocha? Jest dopiero dziewiąta, spałam cztery i pół godziny, to nie tak dużo. Idę zjeść śniadanie.
- Ależ proszę cię bardzo, smacznego.
Zrobiłam sobie kanapki, zaparzyłam kawę i wróciłam do salonu.
- Możemy. Co powiesz, żebyśmy wpadły do chłopaków na trening? Na pewno się ucieszą, wszyscy bardzo cię polubili. - Dominika uśmiechnęła się do mnie.
- Z chęcią popatrzę jak ćwiczą.
Po śniadaniu pojechałyśmy na trening. Usiadłyśmy na trybunach i przyglądałyśmy się piłkarzom. Moje oczy ciągle wypatrywały Cristiana, nigdzie go nie widziałam. Zaczęłam się zastanawiać no, bo gdzie może być jak nie na treningu?
- Czy mogłabym uzyskać odpowiedź na moje pytania? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Dominik.
- Przepraszam, zamyśliłam się. O co pytałaś?
- Pytałam się co chodzi ci po głowie, o czym myślisz i kogo tak namiętnie wypatrujesz.
- Nikogo. Tak sobie siedzę i myślę.
- Dobra, chodź młoda. Mają przerwę, możemy zejść do nich.
Weszłyśmy na murawę i podeszłyśmy do Marca i Cesca. Marc pocałował Dominikę w usta. Śliczną byli parą.
- Jak ci się podoba nasze miejsce pracy? - zwrócił się do mnie Fabregas
- Tu jest cudownie, ten stadion robi ogromne wrażenie kiedy jest pusty, a co dopiero jak jest wypełniony ludźmi, aż trudno to sobie wyobrazić.
- Zobaczysz to w tą sobotę, jeśli tylko chcesz. Gramy mecz, wpadniesz?
- Jasne. Już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć was w akcji.
- Cieszy mnie to niezmiernie.
Nagle na horyzoncie pojawił się Cristian, nie uszło to uwadze trenera, który zaraz go do siebie zawołał, a następnie zaczął wykrzykiwać na cały stadion:
- Któż to raczył nas odwiedzić! Witamy pana, panie Tello. Cóż za zaszczyt!
- Przepraszam za spóźnienie, panie trenerze. Nagła sytuacja. To się więcej nie powtórzy.
- Co mi po twoim "przepraszam"? Dezorganizujesz mi pracę! Wiesz, która jest godzina?
- Dziesiąta, panie trenerze.
- Spóźniłeś się godzinę i piętnaście minut! Czy wiesz do czego służy zegarek? Myślę, że nie. Zapraszam na boisko, 20 karnych kółek dookoła murawy.
Kiedy Cristian oddalił się kawałek puścił taką wiązankę przekleństw, że aż uszy bolały.
- Tello mówiłeś coś? - usłyszeliśmy głos trenera.
- Nie, nic nie mówiłem, trenerze.
- Nie? Mi się wydaje, że jednak tak. Na przyszłość radziłbym nie przeklinać przy paniach, bo to nie ładnie.
Cristian usłyszawszy te słowa rozejrzał się dookoła i wtedy zobaczył mnie i Dominikę. Momentalnie się zarumienił, zrobiło mu się wstyd, że słyszałyśmy to co powiedział.
- Już! Do roboty panowie! Tello biega, wy możecie do niego dołączyć, a was dwie zapraszam z powrotem na trybuny.
Po treningu czekałyśmy na Marc'a na parkingu. Przyszedł z Tello.
- Chciałem was bardzo przeprosić za to co powiedziałem.
- Nie przejmuj się. Myślisz, że my nie przeklinamy? Każdemu się czasem zdarza. - uśmiechnęłam się do niego. - Idziemy na plażę?
- Może pójdziemy jutro? - zapytała Dominika - Strasznie rozbolała mnie głowa.
- Nie ma sprawy, wybierzemy się jutro razem, a teraz pójdę sama.
- Na pewno?
- Tak, nie martw się. Do domu też trafię.
- Chcesz mogę pójść z tobą i tak bym się w domu nudził.
- W takim razie chodźmy.
Dominika i Marc pojechali do domu, a my ruszyliśmy w stronę plaży, która znajdowała się niedaleko stadionu. Usiedliśmy na piasku.
- Co się stało, że się spóźniłeś? - zaczęłam rozmowę
- Nie. Wyjeżdżała z parkingu i stłukła komuś lampę. W sumie nic się nie stało, a ona panikuje. Oczywiście nie rozumiała, że ja się spieszę na trening.
- Ja na twoim miejscu bałabym się pokazać w pracy, gdybym spóźniła się tylko czasu. Przecież on cię prawie zjadł.
Cristian uśmiechnął się. Jego uśmiech zwalał z nóg. Ten chłopak coraz bardziej mi się podobał. Jego brązowe oczy były tak bardzo głębokie, że można było się w nich utopić.
- Przyjdziesz w sobotę na mecz?
- Oczywiście, że przyjdę. Nie mogłabym tego przegapić, nie mogę się już doczekać soboty, aby zobaczyć jak gracie, ale z drugiej strony będzie to oznaczało, że następnego dnia muszę wracać do domu, a tego nie chcę.
- Będę trzymał za ciebie kciuki, nawet wtedy jak będę biegał po boisku. Szybko zdasz maturkę, a potem tutaj wrócisz i już niczym nie będziesz musiała się przejmować.
- Miejmy nadzieję, że zdam. Dobra, nie gadajmy o tym. Chcę popływać. Dobrze, że ubrałam strój. Idziesz ze mną?
- Nie mam kąpielówek, ale popatrzę jak ty pływasz.
- Jak chcesz.
Wstałam, otrzepałam się, zdjęłam bluzkę i spódniczkę, po czym ruszyłam do wody. Stałam chwilę i oswajałam się z nią. Zanurzona byłam na wysokości ud, gdy nagle ktoś mnie ochlapał. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Cristian. Wszedł do wody w jeansach i nadal na mnie chlapał. Chwilę stałam, jak sparaliżowana. Kiedy szok minął postanowiłam nie być dłużna Cristianowi i również go ochlapałam. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci, za każdym razem kiedy on chlapał na mnie piszczałam najgłośniej jak potrafiłam, lecz kiedy wyżywałam się na nim, śmiałam się wniebogłosy.
W pewnym momencie złapał mnie od tyłu w tali i obrócił w swoją stronę. Nasze twarze były blisko, stanowczo za blisko. Patrzył mi prosto w oczy i przybliżał się coraz bardziej. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, a ta odległość z sekundy na sekundę coraz bardziej malała. Moje serce waliło tak głośno, aż pomyślałam, że Cristian to słyszy. On nie przestawał przewiercać mnie wzrokiem, a jego usta prawie dotykały moich, gdy usłyszeliśmy:
- Cristian!? Co ty wyprawiasz! Wychodź z wody natychmiast! - to była Lorena.
- Nie krzycz, błagam. Nie wszyscy muszą to słuchać.
- Właśnie, że muszą. Każdy powinien wiedzieć, jaki z ciebie cham, a z niej szmata. Dziecinko, nikt cię nie nauczył, że nie całuję cię cudzych facetów?! - Lorena krzyczała na całą plaże, wszyscy się na nas patrzyli.
- My się nie całowaliśmy. - Zaprzeczył Tello
- Nie? Proszę cię, nie rób ze mnie idiotki. - Lorena zdenerwowana oddaliła się, ale wcześniej rzuciła, że czeka na Cristiana w domu, bo musi z nim poważnie porozmawiać.
- Przepraszam cię, za nią. Po raz kolejny cię przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać, po części to moja wina, faktycznie nie powinnam być tutaj z tobą. Wracaj do niej.
- Poradzisz sobie sama? Dasz radę wrócić do domu?
- Tak, będzie ok.
Cristian na odchodnym pocałował mnie w policzek. W tamtym miejscu poczułam przyjemne ciepło. Było mi go żal, że Lorena tak go traktuje. Chyba już wiem, dlaczego każdy uważa, że powinien się z nią rozstać.
Ubrałam się na mokry strój. Nie wyglądało to dobrze, moje włosy było strasznie poplątane przez słoną wodę. Po piętnastu minutach doszłam do domu. Dominika była zaskoczona tym jak wyglądam.
- Co wyście tam robili? Wróciłaś z Cristianem czy sama?
- Sama.
- Dlaczego? Coś się stało?
- Szkoda gadać. Idę się przebrać i wysuszyć włosy.
- Ok, ale potem przyjdź tu do mnie i opowiedz mi co się stało.
- Niech będzie.
Poszłam do łazienki, weszłam pod prysznic i odkręciłam kran. Gorąca woda obmyła moje ciało. To było bardzo przyjemne uczycie. Od razu poczułam na poliku ciepło pocałunku Crisa. Przypomniałam sobie, jak patrzył na mnie kiedy byliśmy w wodze, zapach jego skóry, bliskość jego ust. Z chwili na chwilę podobał mi się bardziej, bałam się, że się zakocham. Nawet jeśli tak się stanie, stoimy na straconej pozycji. On jest z Loreną, kocha ją. Przynajmniej tak mówi.
- Matko kochana! Co ty tu robisz?
- Czekam na ciebie. Nie mogę się doczekać kiedy mi opowiesz co się stało.
- Miałaś czekać na dole i jakby nie było stoję goła.
- Jaka goła! Masz ręcznik. Gadaj!
- No poczekaj dwie minuty, ubiorę się chociaż.
- Ok, ok.
Wróciłam do łazienki z ubraniami i bielizną, szybko się przebrałam i poszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku obok Dominiki:
- Zamieniam się w słuch.
- Byliśmy na plaży i rozmawialiśmy.
- I? Tylko tyle?
- Pływaliśmy. To znaczy ja miałam, zamiar popływać, bo Cristian nie miał kąpielówek, ale wszedł do wody w jeansach i zaczął mnie ochlapywać wodą. Wygłupialiśmy się, ogółem zachowywaliśmy się jak dzieci. W pewnym momencie od mnie złapał i prawie pocałował, ale zobaczyła nas Lorena. Zrobiła aferę na całą plażę. Nazwała mnie szmatą, a jego chamem i kazała wracać do domu, także spoko.
- O kurczę, to nieźle. Jak to cię prawie pocałował?
- Normalnie. Milimetry nas dzieliły i nagle ona zaczęła drzeć ten swój ryj.
- Co za głupia Locha.
- Haha, Locha. Co to za określenie?
- Takie moje, trzeba sobie szczególnie zasłużyć, aby otrzymać to miano. Dobra choć na dół, zaraz będzie obiad.
- A gdzie Marc?
- Pojechał do Cristiana, wyszedł z domu pięć minut przed twoim przyjściem.
***
( Cristian)
Stwierdziłem, że nie będę siedział w domu i wysłuchiwał narzekania Loreny, dlatego postanowiłem spotakać z Marc'iem.
- Cześć - przywitał się Marc
- Siemka.
- Gadaj co się stało.
- Mam problem.
- Jaki?
- Chyba się zakochałem.
- Co? Jak to chyba. Od dwóch lat jesteś z Loreną i ty mówisz chyba? To powinno być dla ciebie oczywiste, przecież planujecie ślub.
- O czym ty mówisz. Jaka Lorena? Ja o Oliwi mówię. W niej się chyba zakochałem.
-No to w czym problem? Zostaw tą dziewczynę i powiedz Oliwi co do niej czujesz.
- Zwariowałeś! Powiedziałem chyba. A co jak mnie odrzuci?
- No to będziesz odrzucony. - Marc zaśmiał się, ale mi wcale nie było do śmiechu. - Nie no żartuje. Poczekaj jeszcze, sprawdź to i wtedy podejmij decyzję. W każdym bądź razie, ta dziewczyna jest stworzona dla ciebie, to jest oczywiście moje zdanie, no i paru chłopaków w drużynie, plus Dominiki. Lorena kompletnie do ciebie nie pasuje, wszyscy się zastanawiają jak ty z nią wytrzymałeś tyle czasu.
- Nikt z was nie wie jaka ona jest naprawdę.
- Jaka jest?
- Miła, kochana, czuła. Ja naprawdę ją kocham i..nie wiem co mam teraz zrobić.
- W takim razie musisz się dowiedzieć jaka jest Oliwia, w końcu znasz ją dwa dni.
- Ja wiem, jaka jest. Miła, uprzejma, ma śliczny uśmiech i śmiech. Piękne oczy, śliczną figurę. Jest taka malutka i drobniutka, porusza się z gracją. Nie będę przesadzał jeśli powiem, że jest najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem. - mówiąc o Oliwi, przypomniało mi się jak blisko byliśmy dziś na plaży.
- Ty stary, przy opisaniu Loreny użyłeś tylko trzech przymiotników, a o Oliwi cały wywód walnąłeś, ja chyba wiem, czy ty się zakochałeś czy nie. - Marc uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
Marc miał rację, zakochałem się w Oliwi. To jest miłość od pierwszego wejrzenia. Wiedziałem co muszę zrobić po powrocie do domu. Zakończę związek z Loreną, dusiłem się będą z nią. Ona trzymała mnie w klatce, urządzała sceny zazdrości nawet wtedy kiedy rozmawiałem z jakąś znajomą. Nie mogła mnie trzymać na uwięzi, teraz to się skończy. Wierzę, że Oliwia czuję do mnie to samo, gdyby tak nie było, odsunęłaby się, kiedy chciałem ją pocałować. Zrobiłbym to, gdyby nie Lorena.
Nic szczególnego nie wydarzyło się w tym rozdziale, ostatnio cierpię na brak weny, wybaczcie mi. Jeżeli, choć trochę spodobało wam się to co tutaj napisałam zostawcie komentarz. Zawsze milej jest przeczytać co sadzicie o tym co pisze. Pozdrawiam cieplutko :**
PS. Masz tą swoją Lochę Domi <3
oh ah moja locha <3
OdpowiedzUsuńale żeś sobie nasłodziła w tym rozdziale XDDD
i mój kochany misiek z wczorajszego treningu <33
jak to nic się nie działo :D świetny rozdział i nareszcie Cristian zrozumiał :3 czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńświetny ! :) /Paulina
OdpowiedzUsuńLocha <3 Super :D
OdpowiedzUsuńUghh, Lorena ;___;
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na 3 i mam nadzieję, że Cristian zostawi Lorenę ;D
kocham tego bloga to... nominowalam Cie do Liebster Blog Award, szczegoly u mnie http://bl4ugr4na.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń